sobota, 19 października 2013

Namiastka Dobra

Dla Ozanki,
która w każdym potrafi znaleźć
namiastkę Dobra i „bonusowo” na jej osiemnaste urodziny
– niech spełnią się wszystkie Twoje marzenia,
Osobo-Dzięki-Której-Nadal-Trwam

Diabeł stanął na skraju przepaści. Kilka skrawków ziemi oderwało się od urwiska i spadło w czarną mgłę. Rogaty przymkną oczy i westchnął, słysząc ryk germańskiego oprawcy, gdy drobne kawałki przeniknęły do palących czeluści Piekła. Czarna powierzchnia mgły zabłysła nagle pomarańczowym światłem, które po chwili skupiło się w jednym miejscu i słupem ognia wystrzeliło spomiędzy pyłu, zwalając diabła z nóg swym pędem. Nagle ogień rozprzestrzenił się z sykiem kilka metrów nad urwiskiem, jakby po gładkiej powierzchni szkła, natrafiwszy na podniebną barierę. Jak gwałtownie ogień się pojawił, tak samo gwałtownie zapadł się w sobie, pozostawiając tylko echo krzyków potępieńców, które szybko ucichło.
         Diabeł patrzył na całą scenę przymrużonymi oczami, osłaniając twarz przed gorącem, ale z dystansem – ogień i wrzaski były chlebem powszednim w Piekle. Podniósł się niezdarnie i z wysiłkiem, albowiem, mimo iż nie był potępieńcem, a potępiającym i zadającym karę, ból, który widział na co dzień przeszywał jego włochatą skórę i postarzał wnętrzności.
         Rogaty znów stanął na krawędzi urwiska, uważając tym razem, by nie naruszyć jego konstrukcji. Jego uwagę zwrócił cień, który nagle pojawił się po drugiej stronie przepaści. Cień miał kształt dziewczynki i lewitował nad piaszczystą powierzchnią, unosząc się lekko i opadając. Mimo że nie miał oczu, diabeł wiedział, że na niego patrzy. Niemal nieruchomo wpatrywali się w siebie przez chwilę. Nagle cień dziewczynki zawirował wesoło, a z Nieba wypłynął strumień światła. Cień obejrzał się za siebie z niepokojem i szybko wszedł w światło, które uniosło go, oddając mu kolory – dziewczynka miała na sobie błękitną sukienkę, a jej jasne włosy splecione były w dwa warkocze związane kolorowymi wstążkami. Dziewczynka uśmiechnęła się do diabła i pomachała mu unosząc się coraz wyżej, ale on jej nie odmachał. Skupił wzrok na pobojowisku, wytworzonym przez inne cienie pchające się w strumień światła – były agresywne, a ich ryki i piski unosiły się wysoko ponad urwisko. Sprawiały sobie nawzajem ból, bo każdy z nich też chciał znaleźć się w wąskiej stróżce światła i unieść się do Nieba, ale gdy dziewczynka zniknęła w mlecznobiałych chmurach, światło zaczęło blednąć, aż zostało po nim tylko wspomnienie, a cienie wydały z siebie głośny skrzek i zapadły się w sobie.
         Diabeł był właśnie świadkiem rzadkiego zjawiska – przejścia zagubionej duszy z Czyśćca do Nieba. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w pustą przestrzeń, pozostawioną po cieniach, a potem w mgłę unoszącą się nad urwiskiem – Niebo. W miejscu, w którym stał zazwyczaj odbywał się Sąd Ostateczny – Bóg zstępował z Nieba, a Szatan przybywał z Piekła, by wspólnie osądzić przybyłą duszę. Gdy jej przewinienia były zbyt wielkie, by znaleźć się w Niebie albo w Czyśćcu, zostawała strącana w dół przez Lucyfera. Gdy szła do Czyśćca, Bóg tworzył most nad przepaścią, po którym, niechętnie, przechodziła na drugą stronę, tracąc powoli kolory, a gdy już była całkowicie ciemna inne cienie wciągały ją w głąb Pokutniczej Krainy. A gdy cień cierpieniem odkupił swe winy działo się to, czego przed chwilą doświadczyła dziewczynka. Gdy dusza była czysta bądź prawie bez skazy, Bóg strącał samego Szatana z urwiska, brał ją za rękę i tak razem wstępowali do Nieba.
         Rogaty skulił się i obejrzał za siebie – na drogę, z której przyszedł. Odczekał chwilę, nadstawiając uszu, słuchając, czy nikogo nie ma w pobliżu. Dochodziły do niego tylko głośne krzyki i jęki potępieńców z Piekła i nieco stłumione z Czyśćca. Włożył, więc rękę pomiędzy sztywne futro na piersi i w zaciśniętej pięści wyciągnął, spomiędzy poklejonych smołą włosów, kulkę.
         Na pierwszy rzut oka nie było w niej nic wyjątkowego, oprócz wydobywającego się z jej wnętrza jasnoniebieskiego światła. Jednak już po tym pierwszym rzucie oka trudno było od niej oderwać wzrok, mimo że oczy napełniały się łzami i szybko czerwieniały i zaczynały szczypać przez intensywność światła. Mała kulka była niewyobrażalnie piękna dla obserwatora i zdawało się, jakby jej blask tchnął urodę we wszystko, na co padał. Jakby rzeczywistość była tylko cieniem, a owa kulka rozpraszającym go i ogrzewającym świat słońcem. To było Dobro, a właściwie Jego namiastka, którą diabeł skrywał pod sercem, ukrywając przed innymi potępiającymi i samym Lucyferem.
         Diabeł patrzył na swoją dłoń – normalnie czarną i popękaną, a teraz jasną i ludzką – oświetlaną zimnym blaskiem ze łzami w oczach, które nie były wywołane bólem. Żal, który odczuwał z powodu tak rzadkiej możliwości oglądania owej namiastki Dobra, zalewał jego, mogłoby się wydawać, zwęglone serce. Ale mimo tego, że nie mógł jej widzieć na co dzień ani pielęgnować w czeluściach Piekła, ona trwała – kulista kruszynka pod jego sercem, błyszcząca niebladnącym światłem.
         Stał przodem do przepaści, gdy nagle usłyszał śmiechy, niechybnie demonów. Obejrzał się za siebie i zobaczył dwie pary nietoperzych skrzydeł górujących nad horyzontem – po chwili dołączyli do nich sylwetki. Spanikowany diabeł schował namiastkę płytko między futro i rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś schronienia. Demony były podległe tylko Szatanowi, natomiast diabły Szatanowi i demonom – muskularnym i strasznym. To one wymierzały im kary za niewykonanie pracy, Lucyfer zwykle nie brudził sobie tym rąk. Oczywiście były demony niższe i wyższe rangą, w zależności od ilości i efektywności opętań, ale w społeczności diabłów należało się bać wszystkich.
         Rogaty nie znalazł schronienia – otaczała go jedynie piaszczysta równina. A z jedynej strony, w którą mógł się udać nadchodziły demony. Jedyne, co mógł zrobić to odwrócić się przodem do przepaści i udawać, że ich nie zauważył – tak też zrobił. Natomiast dwie ogromne sylwetki szybko spostrzegły diabła, który skulił się, słysząc, jak do niego krzyczą, ale nic nie odpowiedział – nie wiedział, co robić. Demony podeszły bliżej i zaczęły zaczepiać diabła, a gdy tamten nie odpowiadał na ich zaczepki, wściekłe pojmały go i zaczęły wlec po piachu, zmierzając w stronę Piekła okrężną drogą.
         Impet, z jakim demony złapały diabła sprawił, że spomiędzy jego futra wypadła namiastka Dobra i poturlała się nad krawędź przepaści, zmieniając swym blaskiem suchy piach w soczyście zieloną trawę i kilka drobnych kwiatków. Przerażony diabeł patrzył szeroko otwartymi oczami na kruszynkę, a po chwili jeden z demonów podążył za jego wzrokiem i również zobaczył namiastkę. Demon uśmiechnął się złowrogo, zdając sobie sprawę z tego, czym jest owa kulka i podszedł go niej z zamiarem wzięcia jej, jako argument dla Lucyfera do tego, by ukarać diabła. Na zamiarach się jednak skończyło, bo gdy demon zbliżył dłoń do Dobra, ono poraziło go silnym piorunem – demon postanowił drugi raz nie próbować, słysząc śmiech swojego kompana.
         Gdy demony zaniosły diabła dostatecznie daleko, by nie mógł już widzieć namiastki, zrezygnowany, zmęczony i przerażony zwiesił głowę i pozwolił ponieść się zdarzeniom.

         Namiastka Dobra leżała samotnie wśród źdźbeł trawy, które sama wyczarowała. Nie otaczały jej żadne dźwięki. Do pewnego momentu dzwoniąca cisza wydawała się trwać w nieskończoność…, a potem był świergot.
         Spomiędzy chmur wyleciał drobny ptaszek rażący bielą swych piórek. Zatoczył kółko nad piaszczystym urwiskiem i wylądował w pobliżu kulki. Zanim do niej dotarł wykonał kilka podskoków w losowych kierunkach i przechylając główkę przyjrzał się namiastce i dziobnąwszy ją dwa razy, wziął ją w dzióbek i wzlatując, zniknął między chmurami.
         Ptaszek zatracił się we mgle, ale instynktownie wiedział, gdzie ma się udać i tak po chwili położył namiastkę na dłoni staruszka. Usłyszał tylko pomruk zastanowienia i zniknął.

autor obrazka: Nicolescu Andrei

         Diabeł patrzył w oczy najpaskudniejszemu stworzeniu we Wszechświecie, a dwie pary muskularnych ramion zaciskały się na przegubach jego rąk. Demony już dawno opowiedziały Lucyferowi o jego przewinieniach, ale on długi czas przechadzał się od ściany do ściany, uśmiechając się szyderczo, co jakiś czas. Dopiero chwilę temu odwrócił się przodem do trójki swoich podwładnych.
         Przewiercając diabła wzrokiem, Lucyfer zbliżał się do niego coraz bardziej, aż w pewnym momencie wyciągnął rękę i szponami rozpłatał jego klatkę piersiową, wydobywając z niej serce – czerwone, ludzkie, bijące serce, niezwęglone, czarne i nieruchome, jakie mieli inni diabli.
         Twarz diabła zastygła w przerażeniu i bólu, a demony puściły jego bezwładne ciało, które po chwili osunęło się na ziemię. Szatan wypuścił z dłoni serce, zdezorientowany jego wyglądem. Nie lubił takich niespodzianek i momentów, w których nie panował nad sytuacją. Wpadł w szał i rozszarpał ciała obu demonów na drobne kawałki. Chciał to samo zrobić z ciałem diabła, ale coś nie pozwalało mu się do niego zbliżyć. Po chwili wiedział już, dlaczego.
         Przed wszystkie kondygnacje Piekła przebił się snop światła, oślepiając wszystkich, którzy na niego spojrzeli. Blask padł wprost na ciało diabła, ożywając je i unosząc do Nieba. Skóra rogatego zmieniła kolor z czerwonej na kremową, zniknęło nadmierne owłosienie, a racice nóg i rąk zmieniły się w stopy i dłonie. Szatan zaczął przeklinać wszystko, co święte, gdy diabeł przenikał przez piekielną mgłę i wstępował do Nieba.
           W Niebie diabeł już diabłem nie był, a człowiekiem, który chodził kiedyś po ziemi i grzeszył, a jednak Bóg dał mu drugą szansę. Odzyskał namiastkę Dobra, która sprawiła, że on sam w sobie był Dobrem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz